Krem z buraków z gruszką

Czasami idę do knajpy i szukam inspiracji... najczęściej jednak nie znajduję. Może menu wegetariańskie jest tak ubogie i oklepane, albo szukam czegoś zdrowego, a to knajpiane przecież ma być przede wszystkim smaczne (czytaj: przesolone i przesłodzone). Rzadko więc jakąś inspirację znajduję i jestem zawiedziona... wybieram więc ulubioną pizzę i olewam inspiracje.

Rzadko w ogóle w knajpach bywam, bo przecież lubię gotować, wyjątek stanowią wyjazdy. I na jednym z nich, w Szczyrku, w hotelowej restauracji pod wyciągiem (już nie pamiętam jej nazwy) zjadłam krem z buraków z gruszką. Mmmmmm.

Do buraków przekonałam się już jakiś czas temu, kiedy zaczęły się pojawiać nie jako dodatek surówkowy (to zmora mojego dzieciństwa), lecz jako dodatek specjalny:)

Buraki dobre są i tanie:
- działają krwiotwórczo (zawarte w nich przeciwutleniacze zwiększają przyswajanie tlenu przez komórki),
- są bogate w kwas foliowy,
- mają działanie przeciwnowotworowe,
- wzmacniają odporność organizmu (szczególnie na wirusy),
- odkwaszają.
A ciemna strona buraczanego medalu to to, że mają wysoki indeks glikemiczny, więc powinny być omijane przez cukrzyków. Ale plusy przesłaniają minusy i to się liczy.


Krem z buraków z gruszką - dla mniej więcej 2 osób:
- 2 buraki,
- 1 duża gruszka,
- około 1 l bulionu warzywnego (nie z kostki!),
- jogurt grecki albo śmietana.

Buraki pieczemy, a jak nam się nie chce gotujemy w bulionie (choć pieczone są lepsze). Bulion albo gotujemy z włoszczyzny z dodatkiem przypraw i wyjmujemy warzywa (a jak naprawdę mamy mało czasu dorzucamy do tych gotujących się buraków suszone warzywa i już). Buraki z bulionem miksujemy. Gruszkę obieramy i kroimy w kostkę, zalewamy kremem z buraków (surową!) i dodajemy jogurt (wersja dietetyczna) lub śmietanę. Nie musi być podawane gorące, w temperaturze pokojowej też jest super .

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty