Kolorowe frytki

Moja córka nie przepada za jedzeniem (chyba że czekolady i lodów), więc staję na rzęsach, żeby na coś ją namówić... zwłaszcza na coś zdrowego. Z warzyw je praktycznie wyłącznie czarne oliwki... bez komentarza. Staram się więc przemycać jak mogę.

Sen z powiek spędza mi fakt, że lubi właściwie tylko to, co niezdrowe - między innymi frytki (nie ja ją nauczyłam je jeść!). Ponieważ kupowane w różnych mniej lub bardziej ciekawych miejscach frytki często przesiąknięte są "przepracowanymi" olejami pełnymi nadtlenków i kwasów tłuszczowych trans, bardzo mnie martwi, kiedy pożera je ze smakiem. Do ziemniaków nic nie mam.

Wpadłam na pomysł, żeby frytki urozmaicić... pokolorować. Z naleśnikami się udało (kiedyś o tym napiszę), liczyłam więc na sukces i tutaj. Wzięłam różne fajne kolorowe warzywa korzeniowe, pocięłam i upiekłam.

      
Składniki na sporą michę frytek:
- 4 spore ziemniaki
- spory burak
- 3 marchewki
- pietruszka, lub dwie
- seler
- oliwa z oliwek (5-6 łyżek)
- zioła prowansalskie (lub inne ulubione zioła, lub bez) - ilość uzależniona od osobistych upodobań, nie będę się wtrącać
- sól - nie za dużo! (mimo upodobań!)

Warzywa należy obrać, pokroić w paski (frytki - każdy wie jak wyglądają), obtoczyć w oliwie, ziołach i soli, wrzucić do piekarnika (na blachę lub papier do pieczenia - niektórzy twierdzą, że niezdrowy, ale jaki wygodny) rozgrzanego do 180 stopni na jakieś 45 minut (przed wyjęciem spróbować czy nie surowe).

Dzieci moje kochane zjadły frytki, owszem, ale tylko te żółte i trochę pomarańczowych... resztę z dużym smakiem zjedli rodzice.

Komentarze

Popularne posty